Stowarzyszenie Eko - Przyjezierze




Jeśli ktoś zapyta, po co jedziemy protestować do Kleczewa? Część szósta


Jeśli ktoś zapyta, po co jedziemy protestować do Kleczewa? Część szósta

Dziś poruszymy temat wody i jej znaczenia dla życia na naszej planecie. Ten cenny, ale bardzo niedoceniany surowiec stanowi podstawę naszej egzystencji i zajmuje około 70 % powierzchni Ziemi. Jak więc może jej zabraknąć? Może, i to szybciej niż sobie wyobrażamy. Nie zapominajmy, że tylko 2.5% to wody słodkie, a z tego tylko niecały jeden procent to wody zdatne do użycia. Czy to nadal dużo? Ktoś może powiedzieć, że przecież w całkowitym globalnym bilansie wody zawsze jest tyle samo. Tylko, że w związku z szybkimi zmianami klimatu (w części spowodowanymi przez człowieka) i złym gospodarowaniem zasobami wodnymi, są rejony, gdzie już jej brakuje i ten proces będzie się pogłębiał. Afryka, niektóre kraje Azji czy nawet Europa (i Polska, z jednymi z najmniejszych zasobów wodnych w Europie, porównywalnych do zasobów Egiptu, Malty czy Cypru).
Często słyszę ludzi biorących dostęp do wody za gwarantowany i mówiących, że woda była, jest i będzie. Przecież wystarczy odkręcić kran i woda popłynie. Do czasu! W naszym kraju już są miejsca, gdzie wody brakuje i samorządy mają problem jak zabezpieczyć dostęp do niej mieszkańcom. Ostatnio bardzo głośno było o Skierniewicach, ale to jedynie wierzchołek góry lodowej i oczekiwanych problemów. Należy zauważyć, że w 12 województwach w Polsce obowiązuje zagrożenie hydrologiczne. Na świecie już teraz toczą się konflikty o wodę, ale to dopiero preludium tego, co nas czeka. Przykłady z ostatnich kilku lat to chociażby wielka tama trzech przełomów w Chinach odcinająca wody do Indii, czy budowana tama w Turcji na rzece Tygrys- tu problem z wodą dotknie Syrię. Są i inne przykłady- morze Aralskie, morze Martwe czy olbrzymie bagna Hula w Izraelu. To człowiek doprowadził do wymienionych katastrof, gorąco zachęcam do poczytania o wyżej przytoczonych przypadkach. Teraz próbuje się naprawić to, co wcześniej zniszczono. Jest to proces długi i niezmiernie kosztowny.
Jednak wrócimy do Polski i naszego regionu, bo tu też działalność człowieka i przemysł wydobywczy doprowadził do katastrofy ekologicznej w centralnej części kraju. Subregion Koniński to miejsce, gdzie od 75 lat wydobywa się węgiel brunatny metodą odkrywkowa. Przez minione dziesięciolecia z tego regionu odprowadzono około 7 mld metrów sześciennych wody (z zasobów wód powierzchniowych głębinowych). Dla kopalni woda jest produktem ubocznym przy wydobywaniu węgla, wręcz ściekiem. Ja sądzę, że to węgiel brunatny jest odpadem, a woda bezcennym i życiodajnym skarbem. Uważam, że większą wartość niż węgiel ma woda, tylko lobby węglowe przedstawia teorię, że energia z węgla brunatnego jest najtańsza. Jest to kompletna bzdura, dlatego napiszę o innych kosztach, o których się mało mówi. Żeby wydobyć węgiel należy teren osuszyć, by gigantyczne koparki mogły zacząć pracę. Osusza się tysiące hektarów ziemi uprawnej, stawy, studnie rolnicze, strumyki, mokradła, bagna, jeziora, a nawet rzekę (Noteć, największe dorzecze Warty). A potem się mówi, że to przecież to nie nasza wina, to naturalne zmiany klimatu. Najpierw zaprzeczano, że zmiany klimatu w ogóle istnieją. Kiedy indziej używa się wygodnej wymówki, że to zmiany klimatu są przyczyną zaniku wód w rejonie Pojezierza Gnieźnieńskiego. Ciekawe i sprytne, tylko kto jeszcze w to wierzy? Świat nauki jednoznacznie twierdzi, że to człowiek, między innymi spalając paliwa kopalne, powoduje zmiany, które każdy z nas może już obserwować na co dzień. Nie trzeba być geniuszem, by zdać sobie sprawę, że niedobór wody prowadzi bezpośrednio do suszy i lawiny kolejnych problemów. Przyjrzyjmy się liczbom: w historii kopalni konińskich odprowadzono około 7 miliardów metrów sześciennych wody. Dla porównania, jezioro Gopło to około 78 497,0 tys.m³wody, jezioro Powidzkie 131 279,2 tys. m³, jezioro Wilczyńskie (które już prawie zginęło) 2615,4-14735,2 tys. m³, a jezioro Ostrowskie około 31242,9 tys. m³ wody. Porównajmy te liczby i zobaczymy jakie są to ilości i ile by to było jezior. Jednym słowem kopalnie odkrywkowe w XXI wieku to barbarzyństwo.
Na pewno kopalnie to niejedyny winowajca tego stanu rzeczy, ale uważam, że największy. Przez dekady odprowadzano wodę z tych terenów i teraz mamy efekty. Oczywiście winowajcy nie ma, ale kopalnia stara się zaskarbić sympatię aktami „dobrej woli”. Przykłady: 1. Kiedy jako jedno z pierwszych zaczęło ginąć jezioro Głodowskie wybudowano rurociąg, by uzupełniać wodę w tym zbiorniku. I co? Wielka klapa, nie miał kto zapłacić za... energię elektryczną. 2. Gdy palą wysuszone na wiór torfowiska, to kopalnia gasi pożar zalewając wodą. Czyli najpierw zniszczymy, potem zagasimy i będziemy bohaterami. Naprawdę majstersztyk. 3. Muszę wspomnieć o rurociągu zwracającym wody do jezior Budzisławskiego i Wilczyńskiego. Lata projektów, spotkań, zapewnień o dobrej woli i co? Nic, zawsze coś stoi na przeszkodzie. Jak nie kasa, to ci niedobrzy ekolodzy. Ale oczywiście chęci są.
Jeśli kopalnie osuszyły ziemię na dziesiątkach tysięcy hektarów, to co robią rolnicy? Budują na potęgę studnie głębinowe i podlewają pola, by mieć lepsze zbiory. Jednym zdaniem jedna agresywna działalność nakręciła drugą. Obserwując to ogarnia mnie (i nie tylko mnie) przerażenie, gdy przy temperaturze 30-34 stopni w pełnym słońcu ktoś podlewa uprawy. To szaleniec, ignorant czy człowiek działający celowo? To szkodzi, nie pomaga. Drugą sprawa jest, że każda studnia głębinowa ma swój lej depresyjny oddziaływujący w jakimś promieniu. To może powodować konflikty między sąsiadami, bo jeden drugiemu osuszy pole. Powstaną podziały na tych bogatych, których stać na studnie głębinowe i na tych, których nie stać. To tylko kwestia czasu. Nadmienię, że wody głebione też się kiedyś skończą, dlatego powinny być chronione prawem tak jak pozostałe kopaliny.
Pamiętajmy, że część z dostępnych nam zasobów nie jest odnawialna. Nie należą one tylko do nas, ale też przyszłych pokoleń. Tych, którzy chcą zostawić po sobie naszym następcom dostęp do najcenniejszego z surowców, zapraszamy do Kleczewa na protest. Bo to nasz wspólny cel.


Józef Drzazgowski



⇑   Do góry strony

Projekt i wykonanie: nonomedia.pl