Stowarzyszenie Eko - Przyjezierze




Światowy Dzień Wody


Światowy Dzień Wody

Homo sapiens, uważający się za jedynego pana na naszej planecie, potrafił w swej historii zdominować większość gatunków i zniszczyć otaczającą go przyrodę, tylko po to, by osiągać tymczasowe korzyści. Zrobił (i robi) to, nie licząc się z tym, co zostało mu dane przez Stwórcę, a nawet bluźnierczo powołując się na wyrwane z kontekstu z Księgi Rodzaju słowa "czyńcie sobie ziemię poddaną". Człowiek przez ostatnie 200 lat do tego stopnia zmienił (a właściwie zniszczył) naszą Ziemię, że stanęliśmy na krawędzi zagłady świata, jaki zostawili nam nasi dziadkowie i rodzice. Co zostawimy po sobie my i co czeka nasze dzieci i wnuki za kilkadziesiąt lat?

Z roku na rok obserwujemy, jak szybko zmienia się otaczający nas świat, jak zmienia się klimat. Ostatnia dekada przyniosła najcieplejsze temperatury w historii pomiarów. Sam fakt, że klimat się zmienia można już dostrzec gołym okiem. Widać to też w naszej małej Ojczyźnie i Pojezierzu Gnieźnieńskim, gdzie znajduje się Jezioro Ostrowskie, nad którym położony jest ośrodek wypoczynkowy Przyjezierze. Jezioro Ostrowskie, położone wśród Lasów Miradzkich, to uroczy zakątek południowo-zachodniej części Kujaw. Każdy, kto przyjedzie nad Jezioro Ostrowskie i do Lasów Miradzkich, zakochuje się w mikroklimacie, jaki tu występuje. Ten wyjątkowy mikroklimat to efekt oddziaływania na siebie jezior i lasów oraz w miarę słabo rozwiniętego przemysłu rolnego. Bo niestety w tych czasach małe rodzinne gospodarstwa rolne są rzadkością, a przemysłowe gospodarstwa-fabryki produkujące żywność nie mają nic wspólnego z tradycyjnymi gospodarstwami rodzinnymi… Wracając do tematu, Pojezierze Gnieźnieńskie to przykład tego, w jaki sposób człowiek, istota rozumna, potrafi wpływać na stan środowiska, w tym na stosunki wodne, zapominając, że jest tylko jednym z małych elementów (wcale nie najważniejszym) otaczającego go świata. Niestety historia Jeziora Ostrowskiego i lasów Miradzkich ukazuje, jak człowiek swoją niepohamowaną chęcią zysku potrafi zniszczyć otaczającą go przyrodę. Środowisko to delikatny system naczyń połączonych i wystarczy, że jeden z elementów zostanie uszkodzony, a wszystkie zaczną cierpieć. W tym przypadku naruszono najważniejszy z elementów, jakim jest WODA. Woda to podstawowy pierwiastek naszego życia, bez którego nie będzie życia na naszej planecie. Świat wydaje miliardy dolarów, by szukać wody na Księżycu czy na Marsie, by szukać możliwości ewakuacji na inne planety, gdy życie na naszej planecie stanie się niemożliwe do utrzymania. Dlaczego na Pojezierzu Gnieźnieńskim i w Jeziorze Ostrowskim znika woda z roku na rok? Przyczyn jest kilka, a za każdą z nich w jakimś stopniu stoi człowiek.

Jezioro Ostrowskie miało wielkość 349 ha, co obecnie może nie być już aktualne. Leży na terenach, które w minionych wiekach były podmokłe, bagniste, z licznymi torfowiskami. Takie tereny nie sprzyjały jednak rolnictwu, które w tamtych czasach było głównym elementem życia i pracy mieszkającej tam ludności. Woda uważana była za coś, co przeszkadza i uniemożliwia rozwój gospodarstw oraz powiększanie produkcji rolniczej. Rozwiązaniem tego problemu miała być inwestycja hydrologiczna, odprowadzająca wody z Pojezierza Gnieźnieńskiego, w tym z Jeziora Ostrowskiego, by osuszyć te okolice z nadmiaru wody i by rolnictwo miało więcej miejsca dla wypasu zwierząt gospodarskich oraz dotychczas zalewane wiosną uprawy.  Nie znamy dokładnej daty, kiedy zapadła decyzja o budowie kanału Jezioro Ostrowskie - Jezioro Gopło, ale kanał został oddany do użytku w roku 1842 i miał długość 25,784 km. To pierwsza antropogeniczna przyczyna obecnej sytuacji.

Drugą przyczyną są kopalnie odkrywkowe węgla brunatnego w okolicach Konina, które powstały w czasie okupacji i były początkowo eksploatowane przez Niemców. Już po wojnie, rok 1945 przyniósł kolejną odkrywkę w Morzysławiu. W latach późniejszych, aż do czasów obecnych, powstało dziesięć takich odkrywek. Ostatnią, która jest nadal eksploatowana, jest odkrywka Tomisławice, mająca duże oddziaływanie na Jezioro Gopło. Według informacji uzyskanych od właściciela firmy ZE PAK, zakończenie jej eksploatacji jest planowane na rok 2025. Jaki jest jednak związek pomiędzy kopalniami odkrywkowymi węgla brunatnego położonymi gdzieś pomiędzy Koninem a Kleczewem a naszymi jeziorami? Otóż pierwszym etapem wydobycia węgla brunatnego metodą odkrywkową jest odwodnienie złoża. Oznacza to, że wokół planowanej kopalni, na obszarze około 1500 ha, buduje się studnie głębinowe. Sięgają one poniżej złoża i odpompowuje się do nich wodę, która spływa do przyszłej kopalni. Proces ten trwa w naszym rejonie od prawie 80 lat. W rezultacie tworzy się lej depresyjny, więc zlewnie naturalnych jezior zostają osuszone, a wody opadowe, czy to z deszczu, czy śniegu, spływają do kopalni, która stała się super-zlewnią wszystkich zagrożonych jezior na Pojezierzu Gnieźnieńskim. Dodatkowo, przez odprowadzanie wody z kopalni wykorzystuje się też wody głębinowe, które zasilały jeziora, co spowodowało, że poziom wody potrafił się obniżyć od kilka do kilkunastu metrów. To, co obecnie obserwujemy, czyli znikanie stawów, małych strumyków, mniejszych jezior, bagien i torfowisk, a także obniżanie się tafli większych jezior o kilka metrów, to efekt wspomnianego leja depresyjnego. Dla przykładu, tylko w XXI wieku poziom wód w kilku jeziorach obniżył się o 6 metrów: w jeziorze Suszewskim, Wilczyńskim, Jeziorze Wójcińskim o 3,21 m, Jeziorze Budzisławskim o 3,83 m, a w Jeziorze Ostrowskim w rynnie głównej, gdzie położona jest miejscowość Ostrowo o 4,58 m, a część jeziora, gdzie położone jest Przyjezierze o 3,75 m. Według różnych źródeł, w wyniku jedynie osuszania przez kopalnie w ciągu ich historii, z tego terenu odprowadzono od 12 do nawet 15 miliardów metrów sześciennych wody! Dla przykładu Jezioro Gopło, jedenaste pod względem wielkości w Polsce, utraciło 82 mln wody.

Na marginesie, skutkiem działalności górniczej w województwie wielkopolskim są jednak nie tylko zdegradowane stosunki wodne na dużym obszarze, a także wysychające lasy. System korzeniowy drzew nie sięga już coraz trudniej dostępnej wody i drzewa zaczynają słabnąć, a tu już tylko krok do tego, by zaczęły je atakować różnego rodzaje choroby, grzyby czy owady. Doprowadza to do tego, co widzimy w naszych lasach, czyli masowych wycinek. Należy też wspomnieć o stratach w rolnictwie, a są to straty kolosalne. Według ekspertyzy wykonanej przez dr. hab. Benedykta Peplińskiego na zlecenie Stowarzyszenia Eko-Przyjezierze dla planowanej odkrywki Ościsłowo, zyski z węgla w tej odkrywce byłyby mniejsze niż straty w rolnictwie! Na szczęście dzięki wysiłkom między innymi Stowarzyszenia Eko-Przyjezierze udało się ostatecznie powstrzymać uruchomienie wspomnianej odkrywki. Można jeszcze wspomnieć o stratach w turystyce, rybołówstwie oraz stratach zdrowotnych i tysiącach przedwczesnych zgonów. Podsumowując, gdyby policzono wszystkie straty związane z wydobyciem węgla, byłyby one kilka krotnie wyższe niż osiągnięty końcowy efekt spalania tego surowca w elektrowniach.

Trzecią (w ostatnich latach decydującą) przyczyną marnotrawienia wody jest nieodpowiedzialne rolnictwo. Wystarczy wybrać się za miasto i zobaczyć, jak z ziemi za pomocą pomp głębinowych wydobywa się wodę, by zwiększyć wydajność produkcji roślinnej. Zawsze mówię, że gdyby policzono prawdziwy koszt wody głębinowej do podlewania upraw, to wartość tego skarbu przekroczyłaby kilkukrotnie wartość wzrostu wydajności. Tylko kto będzie szanował wodę, jeśli jej wartość to zaledwie parę groszy… Obecnie nawet przy temperaturze 30 stopni i pełnym słońcu wielu rolników podlewa uprawy, np. kukurydzę, pszenicę, ziemniaki, buraki, cebulę i wiele innych. Dla mnie to barbarzyństwo na przyrodzie. Wody głębinowe powinny być traktowane jako zasób strategiczny i wykorzystywane tylko dla potrzeb socjalnych. Wody głębinowe to kopalina, która odbudowuje się przez setki lat i tylko wtedy, gdy na powierzchni spadnie deszcz i pomału wsiąknie. Jest to szczególnie krytyczne teraz, kiedy proces ten jest zaburzony i wody opadowe zamiast powoli wsiąkać w glebę i budować nowe zasoby wód głębionych, gwałtowanie spadają i równie szybko wyparują.

Pozwoliłem sobie pokrótce nakreślić najważniejsze przyczyny obecnych problemów. Teraz kluczowe jest wdrażanie odpowiednich programów zaradczych, żeby zapobiec katastrofie, do której sami doprowadziliśmy. Stowarzyszenie Ekologiczne Eko-Przyjezierze to ruch społeczny, który od 20 lat stara się o przywrócenie zasobów wodnych na Pojezierzu Gnieźnieńskim. Jest to nieustanna walka Dawida z Goliatem, garstki lokalnych aktywistów z wielkim koncernem paliwowo-energetycznym. Walka nierówna, pełna gorzkich porażek, ale i satysfakcjonujących zwycięstw. Jednym z głównych sukcesów jest to, że w okresie 20 lat w Polsce nie powstała żadna nowa kopalnia odkrywkowa węgla brunatnego. Byliśmy we wszystkich regionach, gdzie takie kopalnie miały powstać. W zagłębiu Lubińskim, regionie Gubin-Brody w woj. Lubuskim, południowej Wielkopolsce (Miejska Górka), Pudliszkach i okolicy, wschodniej Wielkopolska (Babiak) i Złoczewie w woj. Łódzkim. Zaznaczyliśmy też swoją obecnością nasze poparcie na protestach przeciwko kopalniom odkrywkowym w Niemczech. Organizowaliśmy wiele protestów w regionie, jak i całej Polsce. Tworzymy cyklicznie konferencje naukowe. Współpracujemy z wieloma uczelniami i cały czas przedstawiamy argumenty politykom na komisjach sejmowych czy pisząc do polityków odpowiedzialnych za środowisko przyrodnicze w Polsce. Dzięki naszemu Stowarzyszeniu powstał zespół parlamentarny i zespół naukowy dla ratowania Pojezierza Gnieźnieńskiego. Pewne działania już są realizowane, inne są na etapie przygotowań i w krótkim czasie mają być urzeczywistnione. Miejmy nadzieję, że kiedy wszystkie zapowiedziane i już realizowane projekty zostaną ukończone, to woda powróci na nasze Pojezierze Gnieźnieńskie i do naszego Jeziora Ostrowskiego, a woda popłynie kanałem Jezioro Ostrowskie-Jezioro Gopło. To jest NASZ CEL. Woda to życie, więc pamiętajmy, że naszym obowiązkiem jest o nią dbać, by tego skarbu nie zabrakło dla naszych dzieci.



⇑   Do góry strony

Projekt i wykonanie: nonomedia.pl